Ma być smacznie, zdrowo i różnorodnie. Dzieci znają to na pamięć, a rodzice mozolnie wdrażają staranne odżywianie zarywając wieczory, zdobywając produkty z pewnego źródła i limitując słodycze. Ale lato rządzi się swoimi własnymi prawami.
Jedzenie z rodzicami poza domem jawi się często jako zło konieczne, a i jedzenie poza domem z dziećmi to nie lada wyzwanie. Jednak jakkolwiek wykwintna nie byłaby restauracja, zawsze w menu dziecięcym znajdą się makaron z sosem pomidorowym, kurczak z frytkami i lody. Prawdopodobnie ta propozycja ma wszystkim ułatwić życie. Choć już niekoniecznie rozwijać zmysł smaku czy zapoznawać z lokalną kulturą stołu, na dokładkę podważając dobre nawyki mozolnie wpajane przez przejętych dorosłych.
Stres letniego żywienia dzieci poza domem w tym roku odczułam znacznie mniej niż dotąd i w praktyce już nie interesuje mnie menu dla dzieci. Jednak czy wyobrażenie o tym, co dzieci zechcą zjeść poza domem nie odzwierciedla tego, co faktycznie lubią, bo znają i nic tego nie zmieni? A może wspólne buszowanie po sierpniowym straganie poszerzy nasz dietetyczny repertuar? Próbowanie nowych smaków to rozwijająca przygoda. Miarka Zdrowia życzy smakowitej końcówki wakacji.